poniedziałek, 10 sierpnia 2009
Na wakacje z Fly.pl
Fly.pl to internetowe biuro podróży, oferujące starannie dobraną ofertę wiodących organizatorów podróży oraz linii lotniczych. Portal rozpoczął działalność w połowie 2007 roku. Jest własnością firmy Comvel Polska, będącej częścią międzynarodowej Grupy Comvel, która posiada bliźniacze portale w Niemczech (www.weg.de - nr 1 testów konsumenckich), Austrii (www.weg.at) oraz Wielkiej Brytanii (www.perfect-trip.co.uk). Cechą wyróżniającą Fly.pl jest zastosowanie technologii, dzięki której Klienci dokonują rezerwacji większości ofert w trybie on-line, czyli w czasie rzeczywistym. Dzięki temu kupujący ma pewność, że wybrana oferta jest dostępna w cenie, terminie i standardzie, jakie wybrał.
Wakacje w akademiku? Tak, ale coraz rzadziej
Image by Pete Reed via Flickr
Corocznie w czasie wakacji domy studenckie rozszerzają swoją ofertę noclegową. Korzystać mogą z niej nie tylko studenci, ale też firmy organizujące zjazdy i konferencje.Główna zaleta to oczywiście niska cena. Około 15 zł za dobę dla studenta i 30 zł dla pozostałych osób. Każdy hotel przewiduje także dodatkowe zniżki dla rodzin z dziećmi czy gości decydujących się na dłuższy pobyt. Duże znaczenie ma lokalizacja i standard akademika. W tym przypadku jedno zazwyczaj wiąże się z drugim. Im bliżej śródmieścia, tym hotele studenckie starają się zapewniać gościom lepsze warunki mieszkalne.
Dom studencki "Nawojka" reklamując się kładzie głównie nacisk na lokalizację. Z oferty możemy dowiedzieć się m.in. że "obiekt położony przy Parku Jordana to idealne miejsce dla grup wycieczkowych. Spacerowy dystans do centrum miasta pozwala poznawać uroki Krakowa o każdej porze dnia bez konieczności korzystania z komunikacji miejskiej."
"Piast" proponuje pokoje o podwyższonym standardzie i pokoje nieco skromniejsze, zwane "studenckimi". Akademik urządza też zjazdy i konferencje, a w lipcu i sierpniu mieszkają w nim uczestnicy Szkoły Letniej Kultury i Języka Polskiego.
- Dwa piętra w "Piaście" są zarezerwowane dla studentów. Obecnie jest nas tutaj około 200 osób. Przeważnie to żacy, którzy pracują w Krakowie w czasie wakacji - mówi Bartłomiej Średnicki, mieszkaniec akademika.
- Przy ulicy Bydgoskiej mamy cztery bloki. Trzy wynajmujemy gościom, jeden wynajmujemy studentom. Mieszkają tutaj zarówno indywidualni turyści, jak i zbiorowe wycieczki. Przebywają u nas także goście z konferencji organizowanych przez UJ - mówi Agata Bąk. - W tym roku zdecydowanie jest popyt na mieszkania tańsze. Goście rzadziej decydują się na pokoje, które kosztują trochę więcej - dodaje.
Potwierdza to też Wioletta Kędzimierska z "żaczka":
- W porównaniu do ubiegłego roku obserwujemy spadek zainteresowania pokojami do wynajęcia.
Dlaczego tak się dzieje? Przyczyn jest kilka. Po pierwsze - promocja. Nie każdy hotel studencki ma stronę internetową, nie każdy dba o nagłośnienie swojej oferty na rynku. Wiele uczelni zamieszcza bardzo lakoniczne informacje na temat akademików. Podaje adres i numer telefonu, który często okazuje się numerem do działu nauczania danej uczelni.
"Chciałam złożyć podanie o akademik, ale nie mogę znaleźć żadnego kontaktu do akademików Uniwersytetu Pedagogicznego" - żali się na forum internetowym Aga19.
- Mamy bardzo mało nowych gości. Pokoje wynajmują nasi "starzy" studenci lub osoby, które dowiedziały się od znajomych o naszym akademiku - mówi pani sekretarka jednego z domów studenckich Uniwersytetu Rolniczego. - Zwykle sierpień był dla nas najlepszym miesiącem, teraz na 600 miejsc zajętych jest zaledwie 100. W porównaniu do sytuacji sprzed dwóch lat, liczba gości spadła o około 50 proc. - dodaje.
Powodem takiej sytuacji jest też większe nasycenie rynku, bogatsza liczba ofert. W rywalizacji z hotelami czy różnego rodzaju noclegowniami, akademiki coraz częściej przegrywają. Jednym z rozwiązań wydaje się pomysł AGH. Akademia przystąpiła w tym roku do ogólnopolskiej Studenckiej Akcji Wakacyjnej. Do połowy września studenci AGH będą mogli korzystać z noclegu za 20 zł w Gdańsku, Toruniu, Lublinie, Poznaniu i Białymstoku. W zamian dla studentów tych miast uczelnia przeznaczyła akademik "Straszny Dwór".
Choć Dariusz Pasternak, przewodniczący samorządu studentów AGH podkreśla aspekt ekonomiczny całego przedsięwzięcia, to cała akcja jest równie ważna dla promocji miasta i wizerunku krakowskich akademików.
[http://www.wiadomosci24.pl]
Bezpieczne wakacje
Image by Stuck in Customs via Flickr
Wakacje to czas wypoczynku i zabawy. Wiedza o podstawowych zasadach bezpieczeństwa i zdrowy rozsądek - to podstawa, by powrócić bezpiecznie z urlopów, wycieczek czy obozów. Zanim więc oddamy się wakacyjnej beztrosce, zadbajmy o to, by powrócić bezpiecznie i zdrowo z urlopów, przywożąc do domu dobrą kondycję, wspaniały humor i piękną opaleniznę. Oczywiście nie trzeba się stresować i wyolbrzymiać zagrożeń, ale rozsądnie i z umiarem korzystać z tego, co oferuje natura. Oto kilka rad, które uchronią nas przed kłopotami:
Gdy wyruszasz z domu:
§ zaplanuj dokładnie trasę przejazdu,
§ sprawdź, czy masz niezbędne dokumenty, pieniądze, mapy itp. W przypadku posiadania większej kwoty pieniędzy zrób tak, aby nie trzymać jej w jednym miejscu,
§ bądź ostrożny w tych miejscach, gdzie panuje duży tłok tj. na przystankach, w różnych środkach komunikacji, na dworcach kolejowych, autobusowych i lotniczych,
§ pamiętaj o zachowaniu szczególnej ostrożności podczas wsiadania do zatłoczonego autobusu, pociągu lub innego środka lokomocji,
§ w czasie podróży nie pozostawiaj bagaży bez opieki,
§ zadbaj, by w samochodzie w widocznym miejscu znajdowała się apteczka, gaśnica,
§ sprawdź czy twoje dziecko jedzie w bezpiecznym autokarze, czy trzeźwy jest kierowca,
Gdy przebywasz w lesie:
§ nie zaśmiecaj lasów,
§ nie rozsypuj mrowisk,
§ nie niszcz ptasich gniazd,
§ nie pal ognisk w lesie,
§ nie zakłócaj ciszy jego mieszkańcom.
PŁYWAJ TYLKO W MIEJSCACH DO TEGO PRZEZNACZONYCH
§ po pierwsze, jest duże prawdopodobieństwo, że w pobliżu znajduje się ratownik.
§ po drugie, dno w kąpieliskach jest zawsze oczyszczone
§ po trzecie, w takich miejscach jest zawsze mnóstwo ludzi.
Zasady bezpiecznej kąpieli:
1. Przestrzegaj regulamin kąpieliska, na którym przebywasz. Stosuj się do uwag i zaleceń ratownika.
2. Nie pływaj w wodzie o temperaturze poniżej 14 stopni (optymalna temperatura 22-25 stopni).
3. Nie pływaj w czasie burzy, mgły (kiedy widoczność jest poniżej 50m), gdy wieje porywisty wiatr.
4. Nie skacz rozgrzany do wody. Przed wejściem do wody ochlap nią klatkę piersiową, szyję, krocze i nogi - unikniesz wstrząsu termicznego, którego nasz organizm bardzo nie lubi.
5. Pływaj w miejscach dobrze Ci znanych.
6. Nie skacz do wody w miejscach nieznanych.
7. Nie baw się w przytapianie innych osób korzystających z wody, spychanie do wody z pomostów, z materacy.
8. Nigdy nie pływaj po spożyciu alkoholu.
9. Kąpiąc się na kąpieliskach zwracaj uwagę na osoby obok nas. Może się okazać, że ktoś będzie potrzebował Twojej pomocy
10. Nie przystępuj do pływania na czczo - wzmożona przemiana materii osłabia Twój organizm.
11. Nie pływaj również bezpośrednio po posiłku - zimna woda może doprowadzić do bolesnego skurczu żołądka.
12. Po kąpieli nie jest wskazany duży wysiłek fizyczny. Nie przebywaj w wodzie zbyt długo ani też nie wchodź do niej po zbyt krótkiej przerwie.
13. Po ukończeniu pływania należy zjeść posiłek. Dzieci powinny coś zjeść obowiązkowo.
14. Nie wypływaj za daleko od brzegu po zapadnięciu zmroku. Pływanie po zachodzie słońca jest niebezpieczne.
15. Po skończonej kąpieli przebierz się w suche ubranie.
Zasady bezpiecznego przebywania na słońcu
1. Zachowaj umiar w przebywaniu na słońcu.
2. Noś nakrycia głowy i okulary słoneczne (Noszenie ciemnych okularów bez filtra jest szkodliwe. Źrenica, do której dochodzi mniej światła, rozszerza się, dzięki czemu do wnętrza oka wnika więcej promieni UV).
3. Unikaj wysiłku w pełnym słońcu.
4. Chroń się w cieniu w godzinach południowych.
5. Jeśli musisz przebywać na słońcu, stosuj filtry ochronne.
Zasady bezpiecznej jazdy na rowerze:
1. Używaj sprawnego i w pełni wyposażonego roweru.
2. W czasie jazdy używaj kasku.
3. Dokładnie rozejrzyj się zanim ruszysz.
4. W miarę możliwości korzystaj z drogi dla rowerów.
5. Przestrzegaj przepisów drogowych.
6. Przed skrzyżowaniami, wyjazdami z podwórek i bocznych ulic trzymaj zawsze dłoń na hamulcu.
7. Nie wymuszaj pierwszeństwa przejazdu.
8. Sygnalizuj odpowiednio wcześnie wszystkie skręty.
9. Nigdy nie ścinaj zakrętów.
10. W czasie jazdy zawsze uważaj!
WAŻNE TELEFONY
112 - telefon alarmowy służb ratowniczych
997 - telefon alarmowy Policji
998 - telefon alarmowy Straży Pożarnej
999 - telefon alarmowy Pogotowia Ratunkowego
601 100 100 - telefon alarmowy WOPR
[http://lekko.o2.pl]
Wakacje z dziećmi. Wyścig z chmurami
Image via Wikipedia
Udowodniliśmy sobie i innym, że można spływać z małymi dziećmi, podziwiając widoki, radząc sobie z trudnościami i dobrze się bawiąc
W zeszłym roku rozpoczęliśmy przygodę z Piławą z naszymi małymi dziećmi. Pokonaliśmy pierwszą część rzeki od wsi Sikory nad jeziorem Komorze do Zalewów Nadarzyckich. Tym razem, na drugą część spływu, wyruszyliśmy z Nadarzyc w grupie 26 osób, w tym dziewięcioro dzieci w wieku od pięciu do dziewięciu lat. Dzień przed spływem prognozy pogody w mediach brzmiały jak wyrok: burze, wiatr i inne niedogodności. Zaczynam mieć wątpliwości, czy warto w ogóle próbować, obawiam się, że będzie tak lało, że prędzej spotkamy na Piławie arkę Noego niż innych kajakarzy. Z wiarą we własne siły i w to, że Piotr (organizator spływu) jest urodzonym szczęściarzem, wyruszam jednak z córką na spotkanie przygody. Chcemy pokazać sobie i innym, że można spływać z małymi dziećmi, podziwiać widoki, pokonywać słabości, radzić sobie z trudnościami i dobrze się bawić. Start jak zawsze poprzedziło zdjęcie całej grupy, bo nigdy nie wiadomo, czy wszyscy dopłyną do końca...***
Startujemy przy elektrowni wodnej w Nadarzycach, przed nami do przepłynięcia 20 km. Piława w tym miejscu jest spokojna, ale zza zakrętu ukazuje się pierwsza poważniejsza przeszkoda - ruiny starego młyna w Nadarzycach. Piotr, który zna dobrze ten fragment rzeki, wyskakuje do wody, bezpiecznie podprowadza każdy kajak do progu i po chwili delikatnie zjeżdżamy w dół. Nieźle jak na pierwszy kwadrans.
Mijamy wieś Nadarzyce. Po prawej stronie widzimy śliczną łąkę, więc postanawiamy zrobić odpoczynek dla schłodzenia pierwszych emocji. Mija zaledwie 10 minut bez wiosła w ręce, a tu pojawia się gburowaty osobnik. Mówi, że to teren prywatny, wyłącznie do użytku gości jego gospodarstwa agroturystycznego. Co za beznadziejne powitanie! Następnym razem weźmiemy ze sobą ustawę Prawo wodne. Tym razem odpuszczamy konwersację i grzecznie opuszczamy "teren prywatny".
Za wsią rzeka szeroko się rozlewa, na brzegach podmokłe łąki. Następne kilka kilometrów pokonujemy przez zalesione i wyludnione tereny Pojezierza Wałeckiego. Kolejny przystanek - pole namiotowe przy wsi Zdbice. Pogoda cudowna, rozkoszujemy się otaczającą nas przyrodą, czujemy się już jak wytrawni kajakarze, dzieci beztrosko grają w piłkę. Jednym słowem, sielanka. Ale daleko na horyzoncie pojawiają się jagodowe chmury. Zsuwamy kajaki po trawie do rzeki i zaczynamy wyścig z czasem - pozostała nam godzina trawersowania do wsi Szwecja. Nurt jest wprawdzie szybki, ale zmęczenie daje się już we znaki.
Naszym celem jest pole namiotowe pana Staszka Wójcika za czwartym mostem w Szwecji. Nad nami pierwszy most, mijamy kolejne dwa, gdy nagle Piława zwęża się w lejek - na brzegach ułożono worki z piaskiem z powodu remontu mostu. Po chwili nieoczekiwane przyspieszenie i spiętrzenie wody - ściskamy mocniej wiosła, byle nie ustawić się bokiem i... cudowny ślizg w dół. Przy polu namiotowym sprawnie wyciągamy kajaki na brzeg.
Goniące nas jagodowe chmury dojrzały - rozpoczyna się burza, naprawdę ostra. Grzmoty, pioruny i ściana deszczu. A my jesteśmy bezpieczni z naszymi pociechami pod dachem pana Staszka. Rozpalamy na nowo przygotowane przez gospodarza ognisko i rozpoczynamy ucztę: grillowana kaszanka, kiełbasa i karkówka. Palce lizać! Dzieci idą na spacer do wioski - do sklepu i do kościoła. Noc i ranek są deszczowe, ale na szczęście wypogadza się ok. godz. 11. Posileni ruszamy w dalszą drogę.
***
Następnym celem jest Zabrodzie i nocleg na polu namiotowym u rolnika, pana Michny (tel. 067 216 02 32), na lewym brzegu rzeki. Pokonujemy dość liczne przeszkody w postaci zwalonych drzew - to też duża zabawa. Do celu docieramy w dobrej kondycji, rozbijamy namioty i znowu mamy ucztę, tym razem w postaci zupy gulaszowej ugotowanej przez gospodynię. Potem następują zabawy i gry w piłkę oraz wyścigi dzieci i tatusiów.
Wieczorem robimy wycieczkę do tamy i stawów karpiowych. Jutro czeka nas najdłuższa na trasie przenoska. Oglądamy spiętrzenie wody i cztery wodospady, duży most po nieistniejącej już linii kolejowej, wielki zakład hodowli pstrągów i piękne widoki z zachodzącym słońcem.
Pole namiotowe w Zabrodziu jest wspaniale położone, szkoda, że nie możemy zostać tu dłużej. Cisza, spokój, śpiew ptaków, piękna przyroda.
Niedziela wita nas cudowną pogodą. Wyruszamy, by za parę chwil przybić do brzegu i zacząć przenoskę. Mamy w grupie silnych mężczyzn, więc idzie to bardzo sprawnie. Ruszamy dalej. Musimy uważać na lewy brzeg, bo umieszczono tu rury, z których tryskają strumienie wody ze stawów rybnych. Co chwila nurt wzburza się niebezpiecznie, ale nikt nie zalicza kąpieli.
Po prawej stronie do Piławy wpada Dobrzyca. Tutaj rzeka staje się szersza i głębsza. Widzimy rozlewiska i mokradła porośnięte trzciną i drzewami liściastymi, obserwujemy kaczki z małymi, łabędzie, ptaki, motyle, ważki.
Mijamy ostatni most nad Piławą, po prawej wyłania się elektrownia w Dobrzycy. My skręcamy w lewo już na sztucznym zalewie na rzece Gwdzie.
***
Spływ kończymy przy zajeździe Celmar koło Dobrzycy. Na parkingu czeka samochód z wypożyczalni kajaków Mrówka - prawdziwy profesjonalizm. Stąd ruszamy do domów w różne rejony Polski - na północ i południe. Przedtem jednak umawiamy się na trzeci spływ - tym razem Drawą - z naszymi dziećmi za rok, ponownie na Pojezierzu Drawskim, pięknym i nietkniętym przez cywilizację.
[http://wyborcza.pl]
Czas na wakacje w Polsce
Image by wvs via Flickr
- Większość Polaków wybrałaby urlop w kraju, nawet gdyby było ich stać na wczasy zagraniczne - wynika z sondażu "Rzeczpospolitej". Mając wybór, 51 proc. spędziłoby urlop w Polsce, 44 proc. - za granicą. O tym, że wakacje w kraju są teraz w modzie, jest przekonanych 56 proc. Polaków badanych w sondażu GfK Polonia na zlecenie "Rz". Odmienną opinię ma 34 proc. respondentów.Sondaż przeprowadzono 7 sierpnia na próbie 500 osób.
[http://wyborcza.pl]
sobota, 8 sierpnia 2009
Wycieczki,last minute,bilety lotnicze,hotele,kwatery
Fly.pl to internetowe biuro podróży, które zapewnia indywidualne podejście do każdego Klienta oraz łatwość i komfort wyboru oferty.
Oferuje starannie dobraną ofertę wiodących organizatorów podróży oraz linii lotniczych. Portal rozpoczął działalność w połowie 2007 roku. Jest własnością firmy Comvel Polska, będącej częścią międzynarodowej Grupy Comvel, która posiada bliźniacze portale w Niemczech (www.weg.de - nr 1 testów konsumenckich), Austrii (www.weg.at) oraz Wielkiej Brytanii (www.perfect-trip.co.uk). Cechą wyróżniającą Fly.pl jest zastosowanie technologii, dzięki której Klienci dokonują rezerwacji większości ofert w trybie on-line, czyli w czasie rzeczywistym. Dzięki temu kupujący ma pewność, że wybrana oferta jest dostępna w cenie, terminie i standardzie, jakie wybrał.
Dostęp z jednego miejsca do oferty wszystkich wiodących biur podróży w Polsce.Podane ceny są takie same, jak u organizatorów podróży.
Możliwość zakupu większości oferty w trybie online, czyli w czasie rzeczywistym. Dzięki temu masz pewność, że wybrana oferta jest dostępna w cenie, terminie i standardzie, jaki wybrałeś.
Ty decydujesz, z jakim biurem podróży pojedziesz na wycieczkę!Dzięki temu możesz porównać oferty różnych biur i wybrać najkorzystniejszą.
Podane ceny są cenami całkowitymi i uwzględniają wszystkie opłaty i zniżki.
Jeżeli znajdziesz na innym portalu identyczną ale tańszą wycieczkę, zwrócimy Ci różnicę w cenie, a dodatkowo dostaniesz od nas bon wycieczkowy o wartości 50 zł.
Z nami możesz czuć się bezpieczny. Ochrona Twoich danych osobowych jest dla nas szczególnie ważna.
Jak ciekawie spędzić wakacje bez szkody dla portfela
Image via Wikipedia
Czas upragnionego urlopu, odpoczynku już się rozpoczął. Co zrobić, gdy mamy jedynie dwa tygodnie wolnego, a w portfelu brak większych oszczędności?Zapytaliśmy panie, jakie znają sposoby by tanio i przyjemnie spędzić wakacje?
Przygotuj się odpowiednio
Wakacje to czas, o którym zazwyczaj myślimy wcześniej, planujemy jak je spędzić i które tym razem miejsce odwiedzić. Jeśli udało nam się odkładać pewną sumę pieniędzy wcześniej – mamy szersze pole działania. Jeśli jednak wakacyjny budżet ogranicza się do bieżącej pensji, warto odpowiednio się przygotować, np. opłacając niezbędne rachunki w pierwszej kolejności. Takie działanie pozwoli określić jaką gotówką faktycznie dysponujemy, a przede wszystkim sprawi, że wracając z wypoczynku nie będziemy się głowić nad zaległymi opłatami.
Poszerzaj horyzonty
Zanim rozmarzysz się o dalekich podróżach w egzotyczne miejsca, otwórz szeroko oczy i poszukaj ciekawych miejsc w pobliżu twojego miejsca zamieszkania. Weekendowe zwiedzanie miasta i jego okolic wcale nie musi być nudne. Co więcej, taka wycieczka może obrócić się w fantastyczną przygodę, jeśli tylko się odpowiednio przygotujemy. Wystarczy niewielkie rozeznanie w temacie, który nas najbardziej interesuje i wyszukanie odpowiednich miejsc na mapie. Średniowieczny zamek i walki rycerzy? Barokowe kościoły czy tajemnicze twierdze – takich miejsc w naszym kraju nie brakuje! Zainwestuj w dobry przewodnik lub poszukaj niezbędnych informacji w internecie i ruszaj w drogę!
Last Minute
Zagraniczna wycieczka wcale nie musi oznaczać wielkich wydatków. Warto na bieżąco śledzić oferty biur podróży, a zwłaszcza tzw. last minute. Jeśli mamy możliwość wzięcia szybkiego urlopu w pracy, może się okazać, że odległe zakątki świata są bliżej niż myślimy. „Zeszłorocznych wakacji nigdy nie zapomnę. Trafiłam na fantastyczną okazję, dwa tygodnie na grackiej wyspie, dosłownie za połowę ceny. Słoneczna pogoda, przyjemne plaże i okolica pełna zabytków architektury, za którymi przepadam. Wprost idealnie” – mówi Kasia z Krakowa.
Razem raźniej!
Świetnym pomysłem na wakacje są również wyjazdy grupowe. Wspólnie ze znajomymi zaplanujcie dla siebie interesującą wycieczkę. Być może będą to Mazury, gdzie można zorganizować camping i spanie pod namiotami. A może wolicie wspinaczkę, urokliwe potoki górskie czy rezerwaty przyrody? Możliwości jest wiele, wystarczy dobra organizacja i jasno określony cel! Dobrze wcześniej ustalić podział ról, aby jedna osoba zajęła się wyszukaniem tanich noclegów w okolicy, które są np. zaopatrzone w kuchnię, w której będziemy mogli przygotowywać przywiezione produkty i dzięki temu zmniejszymy nasze wydatki. Kolejna osoba może zadbać o znalezienie ciekawych atrakcji, które są oferowane turystom za darmo lub przy rezerwacjach grupowych oferowane są duże zniżki. W ten sposób zaoszczędzimy nie tylko czas, potrzebny na przygotowanie wyjazdu, ale i pieniądze. Jedno jest pewne, o nudzie możemy zapomnieć!
Lato w mieście
Jeśli nie możemy sobie pozwolić na dłuższe wyjazdy czy weekendowe wypady, nie traćmy wiary w interesująco spędzone wakacje. Lato w
Atrakcje dla dzieci
Wakacje to niewątpliwie ulubiona część roku naszych pociech. Jednak dwa miesiące to długi okres i w jakiś sposób musimy zadbać o ich organizację. Oczywiście, maluchy możemy zawsze wysłać do rodziny na wieś lub nad morze, musimy się jednak liczyć z tym, że przez pewien okres wakacji dziecko będzie razem z nami w mieście. Jak zagospodarować wolny czas blisko domu, by wakacje były ciekawe i pełne atrakcji? To wcale nie jest takie trudne! Wiele szkół, do których uczęszczają dzieci organizują całą gamę zajęć wakacyjnych, przez malowanie, gry w ping ponga, zabawę w teatr czy wspólne wyjścia na basen. Tak spędzony czas, to dla dziecka okazja do nawiązania nowych znajomości, a także poszerzenia swoich umiejętności. „Okazało się, że pobliski Młodzieżowy Dom Kultury prowadzi wakacyjne zajęcia pod opieką nauczycieli. Oprócz zajęć plastycznych, muzycznych i ruchowych, zaplanowane są również wycieczki do zoo, rejs statkiem po Wiśle, a także całodniowe wyprawy do Parku Krajobrazowego. Wystarczy wcześniej zapisać malucha i całe wakacje pełne są niezapomnianych przygód! – cieszy się Małgosia z Płocka. Zorientuj się i ty, czy domy kultury i ośrodki młodzieży w okolicy nie mają w swojej ofercie podobnych aktywności.
[http://www.inwestycje.pl]
niedziela, 2 sierpnia 2009
Sacroturysta ratuje miasto w kryzysie
W turystyce religijnej kryzysu nie widać. Kraków mógłby na tym skorzystać, gdyby miasto miało pomysł, jak wykorzystać ten religijny potencjał. Tyle że takiego pomysłu nie ma.
- Mimo kryzysu grup religijno-pielgrzymkowych z Włoch mam o połowę więcej niż w roku ubiegłym. Rynek hiszpański trochę siadł, ale już zaczyna się odbijać - mówi Ernest Mirosław, właściciel biura turystycznego Ernesto Travel, które zajmuje się turystyką przyjazdową, szczególnie religijną. W ostatnich kilku latach sprowadził do Krakowa ok. 15 tysięcy turystów religijnych. Ucieszył się, gdy przeczytał w "Gazecie" o międzynarodowym kongresie "Ludzie i religie", jaki na początku września organizuje w Krakowie Kościół. Pomysłodawcą jest kard. Stanisław Dziwisz, który chce zorganizować spotkanie na wzór tego, jakie miało miejsce za czasów Jana Pawła II w Asyżu. Zaproszono 500 przedstawicieli różnych religii. Przyjadą też międzynarodowe wspólnoty. Kuria spodziewa się co najmniej kilku tysięcy osób.- Zadzwoniłem do kurii, by poznać szczegóły. Zbyli mnie, może pomyśleli, że oczekuję jakiegoś zlecenia, np. na transport. Niczego nie dowiedziałem się też w magistracie - ubolewa Mirosław. I dodaje: - Rozumiem, że kuria nie musi mieć listy mailingowej do biur turystycznych, które zajmują się przyjazdami religijnymi. Ale taką listę ma magistrat i z odpowiednim wyprzedzeniem powinien poinformować o tym wydarzeniu. Moglibyśmy wspólnie zastanowić się, jak je wykorzystać. Ale znów szwankuje przepływ informacji. Mówiłem o tym podczas ubiegłorocznej debaty o przegranym lecie. Jak się okazuje, na darmo.
Pielgrzym też wydaje pieniądze
Jak twierdzi Mirosław, Kraków mógłby zyskać na turystyce pielgrzymkowej, gdyby wiedział, jak wykorzystać religijny potencjał miasta. - Włoch, który często podróżuje z proboszczem, był już śladami św. Pawła w Turcji, Lourdes, Fatimie i Jerozolimie. Chętnie zobaczy Częstochowę i Kraków. Zwłaszcza jeśli dzieje się tu coś ważnego - twierdzi. Jego zdaniem, wbrew obiegowej opinii, turysta-pielgrzym nie zostawia mniej pieniędzy niż zwykły turysta.
- Pielgrzym też zwiedza Stare Miasto i Kazimierz, tyle że przy tej okazji nasi przewodnicy opowiadają mu o świętych Stanisławie i Kazimierzu, a w Oświęcimiu mówią o Maksymilianie Kolbe. Turyści religijni zwiedzają też Łagiewniki, Wadowice, Kalwarię. Poza tym, tak jak wszyscy, jadą do Wieliczki i jedzą kolacje w krakowskich restauracjach. Niejednokrotnie śpią w pięciogwiazdkowych hotelach. Zostawiają w Krakowie całkiem spore sumy. Uśredniając, programy tego typu kosztują ok. 100 euro dziennie na osobę - uważa.
Katarzyna Gądek, dyrektorka Biura Marketingu Turystycznego Miasta, tłumaczy, że urząd nie robił na razie spotkań z branżą turystyczną w sprawie kongresu, bo sam wciąż ma na ten temat niepełne informacje. - Jesteśmy jednak zdeterminowani, by to wydarzenie wykorzystać jak najlepiej dla budowy wizerunku Krakowa jako miasta otwartego, gdzie krzyżuje się wiele kultur i religii. Chcemy zorganizować w tym czasie duży event na Rynku - mówi.
Współpraca miasta z Kościołem jeszcze nie dojrzała
Pytana o inne pomysły na zdobycie religijnego turysty odpowiada, że Kraków miał swoje stoisko na targach religijnych w Rzymie. - Byliśmy bardzo oblegani.
O tym, że miasto nie wykorzystuje potencjału religijnego Krakowa, przekonany jest prof. Antoni Jackowski z Zakładu Geografii Religii UJ. - Co prawda miasto zauważyło, że warto inwestować w turystykę religijną, ale wciąż brakuje rozmachu. Wszystkie działania, jakie do tej były podejmowane, można by prowadzić w jakimś małym miasteczku, a nie w Krakowie. Nie ma co ukrywać. Potrzebujemy dużych pieniędzy na promocję miasta jako miejsca religijnego kultu - sądzi prof. Jackowski.
Jak twierdzi, żeby wykorzystać międzynarodową rangę wrześniowego kongresu, przygotowania trzeba by zacząć co najmniej rok wcześniej, a nie w ostatniej chwili. - Tu potrzebna jest współpraca Kościoła z miastem. Na razie jednak obie strony podchodzą do siebie z nieufnością. Szkoda, bo owoce takiej współpracy byłyby spore.
Przybywa luksusowych hoteli. Branża ma się dobrze
W drugim kwartale 2009 w Polsce otwartych zostało pięć nowych, cztero- i pięciogwiazdkowych obiektów.
Jak podkreślają analitycy firmy doradczej Cushman Wakefield dużym wydarzeniem była pierwsza w tym roku transakcja sprzedaży prestiżowego hotelu w Polsce. Jej przedmiotem był pięciogwiazdkowy Hotel Radisson Blu w Krakowie. To obiekt istniejący od 5 lat.
Wykorzystanie pokoi w hotelach wzrosło w stosunku do pierwszego kwartału. Zdaniem analityków można było się tego spodziewać, ponieważ maj i czerwiec są zwykle najlepszymi miesiącami pierwszej połowy roku dla obiektów hotelowych.Kryteria przyznawania przez banki środków na finansowanie inwestycji hotelowych nie uległy zmianie, banki nadal nie rezygnują z wysokich wymogów stawianych potencjalnym kredytobiorcom.
We Wrocławiu otwarty został stylowy 121 pokojowy Hotel Monopol (sieć Likus) i jest to dopiero trzeci - po Hotelu Sofitel i Radisson Blu - pięciogwiazdkowiec w tym mieście.
Łódź natomiast doczekała się pierwszego hotelu czterogwiazdkowego, 278-pokojowego Hotelu Andels zlokalizowanego na terenie centrum Manufaktura. Warto dodać, że jest to czwarty hotel zarządzany przez VienneInternational pod marką Andels, w tym drugi w Polsce (po Krakowie).
Gdańsk wzbogacił się o dwa hotele - pięciogwiazdkowy, 134-pokojowy Hotel Radisson Blu (piąty obiekt tej marki w Polsce) i czterogwiazdkowy hotel Qubus ze 110 pokojami.
W Krakowie otwarto pierwszy Hotel Park Inn w Polsce należący, podobnie jak marka Radisson Blu, do grupy Rezidor.Krakowski Park Inn oferuje 152 pokoje o standardzie 4-gwiazdkowym.
- Wszystkie wymienione hotele poza wysokim standardem wyróżniają się bardzo interesująca architekturą i w znakomity sposób podnoszą jakość podaży miejsc noclegowych w głównych miastach Polski. Pod względem nowo oddawanych inwestycji hotelowych w tyle pozostaje Poznań, szczególnie w kontekście rozgrywania meczów Euro 2012 w tym mieście - komentują eksperci .
[http://dom.money.pl]
Kraków będzie promował swoje festiwale
Kraków będzie promował swoje festiwale. Stworzył ku temu specjalny projekt, którego realizacja pochłonie ponad 2,5 mln zł. Radni miejscy chcą jednak, aby pieniądze zostały wydane z głową. Domagają się badań, które sprawdzą korzyści, jakie płyną dla Krakowa z wydarzeń kulturalnych. Akcja promocyjna ma się odbyć w tym i przyszłym roku. Miasto wyłoży na nią ponad 1 mln zł. Resztę liczy otrzymać z funduszy unijnych.
- Mamy na celu promocję "6 zmysłów", unikatowego projektu zakładającego utworzenie rozpoznawalnej marki dla blisko kilkuset przedsięwzięć kulturalnych - podają urzędnicy. Nad promocją będzie czuwać Krakowskie Biuro Festiwalowe. Cykl "6 zmysłów" to m.in. takie wydarzenia jak: Misteria Paschalia, Miesiąc Fotografii, Art Boom, Sacrum Profanum, Off Plus Camera, Festiwal Muzyki Polskiej, Selector Festiwal, Międzynarodowy Festiwal Literacki, Festiwal Boska Komedia i Festiwal Muzyki Filmowej. Działania promocyjne prowadzone będą w Krakowie, innych polskich miastach, a nawet w całej Europie. Mają zachęcić do uprawiania tzw. turystyki festiwalowej.
Radni mają jednak pewne zastrzeżenia co do pomysłu. - To spore pieniądze, szczególnie w dobie kryzysu. Zanim je wydamy, trzeba sprawdzić, czy warto - mówi radny miejski Paweł Bystrowski (PO). - Powinny zostać sporządzone badania wśród odbiorców festiwali. Promujmy te wydarzenia, które rozsławiają Kraków - dodaje. Radny popiera reklamowanie tych imprez, które od lat udowadniają swoją wysoką jakość. Tu wymienia Sacrum Profanum czy Misteria Paschalia. Domaga się jednak potwierdzenia jej dla nowych pomysłów KBF, jak np. Selector Festiwal, czy Art Boom.
Za darmo oprowadzą cię po całym Krakowie
Organizacja "Free Walking Tour", jako jedyna w Polsce, oprowadza turystów bezpłatnie po miastach. Jej przewodnicy pojawili się także w Krakowie. - Oczywiście nasi ludzie posiadają wymagane licencje. Oprowadzamy turystów w języku angielskim, bo są to głównie zagraniczni klienci - wyjaśnia Paweł Mrozowicz, pomysłodawca biznesu.
Jak zarabiają? - Gdy turyści są zadowoleni, to dają przewodnikom napiwki - zdradza Mrozowicz. Zdarzają się osoby, które płacą za oprowadzenie po Krakowie nawet 100 zł, ale też trafiają się i takie grupy, które po kilkugodzinnym spacerze zostawiły 40 zł. W biurze przewodników za taką samą usługę trzeba wydać 300 zł. Przewodnicy z "Free Walking Tour" czekają na turystów codziennie o godz. 11 przy kościele Mariackim. Nie ma znaczenia, ile osób się pojawi. Bywają grupy trzydziestoosobowe, ale zdarza się również, że oprowadzają po mieście jedną lub dwie osoby. Przewodnicy podkreślają, że dostosowują swój program do konkretnego turysty. Zwiedzanie trwa około trzech godzin.
[http://krakow.naszemiasto.pl]Kto sprawdzi, czy meteoryt rzeczywiście uderzył w Kraków?
ODKRYCIE. Franc Zalewski, doktorant Geologii AGH, twierdzi, że ok. 2500 p.n.e. spadł na Kraków meteoryt, po którym do dziś można zobaczyć szeroki na 20 m lej.
Wiele wskazuje na to, że uroczysko Sikornik w Lesie Wolskim wcale nie było kamieniołomem, jak dotąd uważano, ale jest pozostałością po leju jaki powstał w wyniku uderzenia meteorytu.
- Nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z pozostałością po meteorycie. Wskazuje na to wiele dowodów jakie dotąd udało mi się zebrać - mówi Franc Zalewski. - Zbieramy fundusze na kolejne badania, które powinny ponad wszelką wątpliwość wykazać prawdziwość mojej teorii.
Jeżeli dowody się rzeczywiście znajdą, Kraków zyska kolejną atrakcję turystyczną, która może przyciągnąć rzesze miłośników astronomii z całego świata. Wartość marketingową takiego wydarzenia dostrzega Jerzy Swaczyna, szef firmy Jotes, która wspiera starania naukowca. - Ludzie są gotowi przemierzać setki kilometrów, żeby obejrzeć taką dziurę w ziemi, a w Krakowie wszystko jest na miejscu, raptem 700 m od kopca Kościuszki - mówi pan Jerzy.
Odkrycie, jak wiele innych, zostało dokonane przez przypadek. Franc Zalewski, Polak pochodzący z Kresów Wschodnich, stąd imię Franc a nie Franciszek (w ZSRR nikt nie mógł nazywać się Franciszek), skończył trzy fakultety. Jest z wykształcenia inżynierem energetyki cieplnej, historykiem-egiptologiem, a teraz również geologiem. W świecie nauki znany jest ze swoich odważnych teorii dotyczących upadków meteorytów, m.in. w starożytnym Egipcie. W trakcie badań odkrył, że podobne struktury, jak te znalezione w Egipcie, można znaleźć w Lesie Wolskim. - Uroczysko Sikornik, było brane za kamieniołom, tymczasem jego kształt (lej), wielkość (średnica 20 m) wcale na to nie wskazują - wyjaśnia Franc Zalewski. - Nie zachowały się też żadne pisemne przekazy mówiące, że tamto miejsce spełniało właśnie taką rolę.
W otoczeniu głębokiego na 17 metrów zapadliska zostały odnalezione kolejne dowody. - Znalazłem tam polimer, składający się z boru, węgla i wodoru, niespotykany nigdzie w naturze. Żeby powstała taka niecodzienna mieszanka musiała działać w tamtym miejscu bardzo wysoka temperatura powyżej 2500 stopni Celsjusza i to bez dostępu tlenu - tłumaczy inż. Zalewski. - Takie same związki chemiczne odkryłem kilka lat temu w Egipcie, co by mogło świadczyć, że oba wydarzenia miały miejsce w tym samym okresie czyli jakieś dwa i pół tys. lat p.n.e.
Naukowiec szuka teraz pieniędzy na przeprowadzenie kolejnych badań, które potwierdziłyby obecność mikrometeorytów w glebie, co powinno ostatecznie zamknąć usta wszystkim sceptykom. - To muszą być bardzo dokładne, szczegółowe badania, bo od tamtego czasu minęło parę tysięcy lat, a teren uległ znacznej erozji, nie pomagają też kwaśne deszcze - dodaje Zalewski. - Proszę zwrócić uwagę, że tamtejsze skały wapienne nie pokryły się mchem, jak ma to miejsce wszędzie dookoła.
Naukowiec szuka teraz pieniędzy na przeprowadzenie kolejnych badań, które ostatecznie zamkną usta wszystkim sceptykom.
Odkrywca bardzo liczy na pomoc miasta, bowiem koszt przeprowadzenia wszystkich zaplanowanych badań to ok. 80 tys. zł. - Rozmawialiśmy już z przedstawicielami miasta na temat finansowania badań i obiecali rozważyć taką możliwość - mówi Jerzy Swaczyna. - To byłaby naprawdę ogromna atrakcja turystyczna, zrobić taki szlak tematyczny prowadzący np. z obserwatorium na Bielanach do miejsca uderzenia krakowskiego meteorytu.
Zapał naukowca studzi pełnomocnik prezydenta ds. turystyki Grażyna Leja. - Znam całą sprawę i rozmawiałam z tymi naukowcami, jednak sami przyznali, że nie mają stuprocentowych dowodów na poparcie swojej teorii. Niestety, miasto nie dysponuje teraz środkami na przeprowadzenie takich całościowych badań. Uważam jednak, że jeżeli sprawa zostanie wyjaśniona i powstaną na ten temat naukowe opracowania, to na pewno ślad po meteorycie potraktujemy jak kolejną atrakcję, która pomoże ściągnąć do nas jeszcze więcej turystów.
Franc Zalewski nie składa jednak broni i do swoich badań będzie się starał nakłonić prywatnych sponsorów. - Może to nie jest odkrycie na miarę Kopernika, ale uważam, że ma swoją wymowę i warto przyjrzeć się temu bliżej - dodaje Jerzy Swarzyna[http://www.dziennikpolski24.pl]
Kraków chce pobierać taksę turystyczną
- Uważamy, że mamy szansę na wygraną. Wiele miast, np. Zakopane, wciąż pobiera taksę turystyczną na starych zasadach, choć też nie spełnia zawyżonych norm klimatycznych. Nowe przepisy dotyczą tylko tych miast, które chciałyby dopiero teraz tworzyć na swoim terenie uzdrowisko - argumentuje Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta Krakowa do spraw prawnych. Wołoch dodaje, że Kraków wciąż jest na sporządzonej przez wojewodę małopolskiego liście miast, które mogą pobierać pieniądze.
Do walki o taksę zagrzewają się też krakowscy radni. - Zaraz po wakacjach trzeba będzie podjąć rezolucję do sądu, by zajął się naszą sprawą jak najszybciej. Krakowa nie stać na to, by czekać pół roku czy rok na wyznaczenie rozprawy - mówi Paweł Bystrowski, radny PO. - Warto zawalczyć o te pieniądze. Dla turystów to niewielkie kwoty, a dla budżetu miasta poważny zastrzyk gotówki. To szczególnie ważne teraz, gdy turystyka pogrąża się w kryzysie - dodaje Bystrowski, który uważa, że radni powinni się też zająć lobbingiem w Ministerstwie Środowiska, by złagodziło klimatyczne normy. Bo zgodnie z corocznym raportem wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w Krakowie niektóre normy dla miast uzdrowiskowych są przekraczane.
Jak z lajkonika zrobić Kravitza
Próby promowania Krakowa za pomocą imprez przywołujących tradycję i historię Krakowa nie ustają. Za kilka dni ruszają prace specjalnego zespołu, który będzie się zastanawiał, jak z lajkonika zrobić drugiego Kravitz.
Prezydent Krakowa powołał zespół zadaniowy do spraw opracowania historycznego produktu turystycznego Krakowa. - To naturalna konsekwencja konferencji "Złoty wiek - wydarzenia", która pokazała, że Kraków powinien się promować przez wydarzenia historyczne - mówi Paweł Bystrowski, radny PO, wiceszef zespołu. - Chodzi nam o stworzenie alternatywy dla komercyjnych wydarzeń. Nie każdego interesuje koncert Lenny'ego Kravitza.Zespół, w którym oprócz radnego Bystrowskiego zasiadają m.in. pełnomocniczka prezydenta do spraw turystyki Grażyna Leja, szefowa biura marketingu turystycznego Katarzyna Gądek, szef miejskiego wydziału kultury Stanisław Dziedzic i dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa Michał Niezabitowski, a także przedstawiciele organizacji turystycznych, ma m.in. opracować kalendarz imprez tradycyjnych i historycznych, który chciałby włączyć do oferty kulturalnej Krakowa.
- To nie jest łatwe. Będą to na pewno: Emaus, lajkonik, intronizacja Króla Kurkowego, Rękawka czy Wianki. Ale liczymy też na świeże pomysły od zewnętrznych instytucji - wylicza Bystrowski. Członkowie zespołu chcą też odświeżyć zapomniane wydarzenia. Jak choćby potwierdzanie przywilejów królewskich (po koronacji król uroczyście potwierdzał przywileje miasta królewskiego) czy tradycje królewskich triumfów pobitewnych z XVI i XVII wieku. - Myślimy też o czymś na wesoło. Było takie święto włościańskie Sądek Babki. Młode wieśniaczki zjeżdżały się do Krakowa i polowały na mężów - zdradza Bystrowski.
Jak zapewnić odpowiednią liczbę widzów? Rozwiązaniem ma być stworzenie wspólnej marki i logo dla imprez historycznych. Członkowie zespołu liczą na to, że zajmą się tym uczelnie lub stowarzyszenia, które wspierają ideę promowania Krakowa w ten sposób. Kontrolę miałoby pełnić miejskie biuro marketingu turystycznego.
No i rzecz najważniejsza, znalezieniem pieniędzy na realizację wszystkich pomysłów miałby się zająć klaster przemysłu turystycznego, czyli stowarzyszenie hotelarzy, przewodników i biur turystycznych oraz grupy fascynatów. - Jeśli będziemy mieć ciekawe propozycje, to znajdzie się wsparcie z funduszy unijnych i od sponsorów - ocenia radny Bystrowski. - Na start będzie jednak potrzebny jakiś zastrzyk finansowy ze strony miasta.
Pierwsze posiedzenie zespołu 4 sierpnia. Pierwsze wnioski pod koniec września.
Sądek Babki ma się dobrze - komentarz Bartosza Piłata
Z prac nowego zespołu o dość długiej nazwie Kraków nie będzie miał wiele pożytku.
Po pierwsze, imprezy historyczne nie przyciągają turystów aż tak bardzo, jak chcieliby tego jego członkowie, czego najlepszym dowodem była inscenizacja odsieczy wiedeńskiej na Błoniach. Jeśli zaś zespół liczy, że za organizację historycznych imprez zabiorą się zapaleńcy i sami znajdą sposób na ich finansowanie, to jest to gwarancja fiaska tych wydarzeń. Fani przebierania się w stalowe zbroje zrobią to za darmo. Miasto odda im zapewne swoje historyczne obiekty do dyspozycji bez kosztów. Jednak za coś trzeba będzie imprezę zorganizować, a na sponsora, którego znęciłaby obecność kilkuset widzów, nie ma co liczyć. Imprezy historyczne mają się zresztą w Krakowie całkiem dobrze. Przychodzi na nie grupa naprawdę zainteresowanych tematem osób, ale szans by ją zwielokrotnić, nie widzę. Koncert Lenny'ego Kravitza zawsze przebije puszczanie wianków po Wiśle, choćby na promocję tych drugi wydać ciężkie miliony. Zespół o długiej nazwie nie wie nawet, jak dobrze mają się te imprezy. Odświeżanie np. "Sądku Babki" nie ma sensu. Wydarzenie to odbywa się w każdy piątek i sobotę (wyłączając okres adwentu i wielkiego postu, gdy intensywność realizacji tej idei spada), kiedy to na ulicach Szewskiej, Floriańskiej i kilku innych na Starym Mieście oraz Kazimierzu pojawiają się całe tabuny młodych dziewcząt z podkrakowskich miejscowości udających się na podryw (tak dziś nazywa się "Sądek Babki") do jednego z wielu klubów. Co więcej, dołączają do nich chłopcy. Może tylko nie zawsze chodzi im o znalezienie męża albo żony.